Problemy z akumulatorem mogą dopaść każdego
Idąc dzisiaj do pracy widziałam pewnego pana, który stał bezradnie przy swoim samochodzie. Otwarta maska oraz przekleństwa wskazywały na nagłą niedoczynność akumulatora. Czyli mówiąc kolokwialnie – samochód nie chciał mu zapalić.
Kobiecie również może się coś takiego przytrafić. A jak sobie radzić w takim wypadku? Nie jest to trudne. Mamy kilka rozwiązań
- Możemy podłączyć akumulator do prostownika. Prostownik ładuje nam akumulator jak ładowarka komórkę. Wadą tego rozwiązania, jest czas. Zanim akumulator się naładuje minie go trochę. Zależy to od tego jakim prostownikiem dysponujemy.
- Przybieramy bezradny wyraz twarzy i prosimy o pomoc sąsiada. Najlepiej jeśli mamy kable rozruchowe. Jeśli nie, to pozostaje mieć nadzieję, że sąsiad takowe posiada. On już zajmie się resztą. A my w ramach podziękowania możemy go zaprosić na kawę. Ale to nie jest konieczne. Wystarczy przecież, że może nam pomóc. Ten sposób najczęściej nic nie kosztuje.
- Wyciągamy komórkę, wybieramy numer korporacji taksówkowej i prosimy o podesłanie taksówki z kablami rozruchowymi. Pan taksówkarz za drobną opłatą pomoże nam uruchomić nasz samochód. Podłączy kable i udzieli nam niezbędnych wskazówek.
Myślę, że te trzy rady pozwolą nam na awaryjne reanimowanie akumulatora i odpalenie naszego samochodu. Oczywiście warto dbać o odpowiedni poziom naładowania akumulatora, ale… wszystkiego przecież nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Prawda?