Zmora każdego kierowcy – rezerwa
Nikt nie lubi widoku spadającej strzałki poziomu paliwa w zbiorniku. Bo oznacza to, że do stacji benzynowej mamy bliżej jak dalej. Albo zapalonej lampki, w moim wypadku, informacyjnej pomarańczowej. I tego przeraźliwego ciągłego sygnału, że już „ostatnie podrygi”. Dźwięk jak na respiratorze wskazującym linie prostą. Skojarzenie dosyć drastyczne, ale w taki właśnie sposób mój samochód informuje mnie – „czas mnie zatankować, bo dalej nie pojadę ;)”. Więc wtedy, z bólem serca, jadę na stację. Po zatankowaniu, mój samochód jest pełny, a portfel odchudzony 🙁
Wady jazdy na rezerwie
Jazda na „księgowym” wcale nie jest dobra dla naszego samochodu. Pamiętam jak byłam młodsza i słyszałam: „nie jeździj an rezerwie, bo paprochy zostają i wszystko idzie w przewody”. Ale czasem mi się zdarza jeździć na rezerwie, pozorna oszczędność. Moje głupie myślenie.
Ostatnio przeczytałam artykuł, który w pełni mi uzmysłowił, dlaczego nie powinnam jeździć na prawie pustym baku. Ja mam benzyniaka, więc w moim przypadku, zniszczeniu może ulec katalizator, bo źle będzie pracował zapłon i układ wtrysku. Objawy, że już jest naprawdę końcówka paliwa, czyli opary, to przerywana praca silnika (auto jedzie jakby chciało, a nie mogło), albo utrata mocy (czyli ciśniemy w pedał a tu i tak nic szybciej). Jeśli ktoś ma diesla to zapowietrzy mu się układ wtryskowy. Przy dieslu objawy kończącego się definitywnie paliwa to utrata mocy.
Co zrobić, kiedy zabraknie nam paliwa?
Pamiętajcie! Nie powinnyście dopuszczać do takiej sytuacji!
Trzeba zawsze kontrolować stan paliwa, a nie tylko wsiadać i jechać. Samo się nie zatankuje. Chyba że mąż będzie tak miły;)
Jeśli jednak zdarzy się taka sytuacja to do benzyny można dolać paliwa, najlepiej tego który zazwyczaj tankujemy. Kanister, z którego lejemy powinien być czysty. Do diesla również nie wolno lać byle jakiego paliwa.
Należy pamiętać też, że czasy się zmieniły. Paliwo nie jest już na kartki i rzadko kto tankuje paliwo do kanistra. Stacje paliw są prawie „na każdym rogu”, dlatego też mało kto bawi się w tankowanie 5 litrów do kanisterka.
Zatem w myśl starej zasady „umiesz liczyć, licz na siebie” najlepiej pamiętać, żeby mieć zatankowany samochód 🙂
Od czasu kiedy zabrakło mi paliwa jak byłem na wsi ( bo wcześniej zbagatelizowałem czerwoną lampkę) nigdy nie jeżdżę na rezerwie. Cóż, mądry Polak po szkodzie;)
Zapowietrzenie układu wtryskowego to jeszcze najmniejszy problem. Najgorsze jest poszukiwanie stacji paliw, gdy się stanęło w szczerym polu na jakimś zad***u :D.
@Piękny_Maryjan – Ja też raz jechałam na „suszy” i w wielkim stresie poszukiwałam stacji. Od tamtej pory też nie jeżdżę na rezerwie.
@Grzegorz – Heh, dokładnie 🙂
Jazda na rezerwie rzeczywiście może mieć beznadziejne skutki, ponieważ na dnie silnika zbierają się zanieczyszczenia, które po spadku poziomu paliwa do stanu rezerwy zostają zasysane, następnie dostają się do filtra i zapychją go:( Ponadto, gdy rzadko tankujemy do pełna bak, wypełniony jest on powietrzem z parą wodnę. Zmiana temperatury powoduje skraplanie tej pary w wyniku czego przedostaje się ona do paliwa. Korozję na ściankach baku mamy wówczas gwarantowaną. Dlatego stram się tankować do pełna, autko jest wtedy zadowolone i ja też 😀
tak to prawda karola ;p